Uniesieni Jego Chwałą

Uniesieni Jego Chwałą

 

Tak jak pisałem kilka postów temu, tak też zrobiłem. Pojechałem do Gliwic na Uniesionych! Zamieściłem już sporo zdjęć i nagrań z tego pięknego wieczoru na instagramie, ale chciałbym też tutaj po krótce opisać cały ten wieczór.

Starając się oszczędzać możliwie na wszystkim czym się da, postanowiłem zostawić samochód na parkingu obok Gliwickiej palmiarni. Lubię chodzić pieszo, a mapa pokazywała, że to miejsce jest dobrym punktem startowym. Jako, że miałem sporo czasu postanowiłem pozwiedzać.
Spacerując po Gliwicach stwierdziłem, że to takie trochę ładniejsze Opole. Idąc przez pusty rynek przez chwile myślałem, że może jest zamknięte, może nie wolno tu chodzić, bo jak to? Pusty rynek o 17? Tak jak w Opolu!
Pierwsze kroki powiodły mnie oczywiście ku jednej z kościelnych wież. Google podpowiedział mi, że jest to kościół pw. Wszystkich Świętych, co było pięknie ukazane na obrazach przy ołtarzu. Moją uwagę od razu po wejściu przykuła… Szopka. U nas dekoracje już dawno poznikały z ulic i kościoła i sam nie jestem fanem tak długiego trzymania takich dekoracji, ale była bardzo ładna i pozwoliła mi wspomnieć na kilka świątecznych wydarzeń. Następnie wyruszyłem ku kolejnej wieży – tym razem kościoła katedralnego pw. św. Piotra i Pawła. Miałem wielkie szczęście, bo akurat jak wstąpiłem na modlitwę było Wystawienie Najświętszego Sakramentu. Przyjechałem do Gliwic, aby spotkać Boga. Myślałem, że spotkam go na Arenie, a tu proszę, on Sam wyszedł do mnie, jakby witając mnie pozwalając spędzić trochę czasu razem, w kościele.
W ciszy murów katedralnych możemy usłyszeć głos Boga – tak często powtarzałem, gdy odwiedzałem naszą, Opolską katedrę, która niestety dalej jest w remoncie. Mam nadzieję, że na Wielkanoc będzie można już pójść na uroczystą sumę, ale kto wie…

W Gliwickiej katedrze urzekła mnie architektura i duży, zwisający z sufitu krzyż.
Po tej dłuższej chwili spędzonej z Bogiem wyruszyłem powolnym krokiem w stronę Areny. Bardzo chciałem iść przez park ale oczywiście ciekawość tego co mnie czeka gdy pójdę w inną stronę niż wskazuje nawigacja wygrały, przez co wyszedłem od strony politechniki tuż przy arenie. Na szczęście wejście do parku znajdowało się po drugiej stronie ulicy, więc na chwilkę wstąpiłem zaczerpnąć parkowego powietrza.
Tłum jaki zmierzał z każdej strony lekko mnie przeraził. Gdzie Ci wszyscy ludzie idą? Czy my się zmieścimy? Czy ja się zmieszczę? Co jeżeli ktoś siedzi na moim miejscu?! Takie pytania to u mnie norma, ale nauczyłem się te myśli odganiać. Na Arenę doszedłem chwilę przed 18. Moim oczom ukazała się ogromna liczba ludzi, co dla introwertyka w tak zaawansowanym stopniu jak ja było dość traumatycznym przeżyciem… W pozytywnym sensie! 🙂
Przeciskając się między zajadaczami zapiekanek i miłośnikami kawy dotarłem na mój sektor. Nie byłbym sobą, gdybym nie zabłądził, bo co z tego, że ma się dokładny opis rzędu i miejsca, skoro trzeba to miejsce jeszcze znaleźć? Tak to po przejściu sektora wzdłuż i wszerz zdobyłem się na nie lada odwagę zapytania dwóch miłych Pań jaki to sektor. Super – mój! Tylko gdzie moje miejsce? Po kolejnych trzech okrążeniach zorientowałem się, że to moje miejsce jest właśnie przy tych Paniach. Kupując bilet zależało mi na tym, by siedzieć z boku, żeby móc się bezpiecznie ewakuować na autobus, dlatego szukałem swojego miejsca na końcach rzędów. Niestety, kupując bilet nie zauważyłem, że faktycznie – siedzę na końcu rzędu, ale obok zaczyna się kolejny, więc finalnie i tak musiałem troszkę poprzeszkadzać przechodząc. Do startu pozostało jeszcze około pół godziny, a widok wielu pustych miejsc zaczął mnie lekko przerażać, ale na szczęście z każdą minutą rzędy i płyta zapełniały się kolejnymi chętnymi, aby się unieść.

Ojcowie Adam Szustak i Tomasz Nowak w Swoim stylu powitali zgromadzonych krótką modlitwą i rozpoczęli Wielbienie.
Nigdy nie byłem fanem takiej formy modlitwy. Nie potrafiłem zrozumieć tego, jak można wielbić Boga śpiewem, czy tańcem. Zdawałem sobie sprawę, że można, a nawet trzeba Wielbić Boga we wszystkim co się robi, ale nie rozumiałem tej formy modlitwy. Na szczęście w tę sobotę wszystko się zmieniło, gdy razem z 10-cioma tysiącami ludzi wspólnie wyśpiewaliśmy Niech będzie Chwała i cześć u uwielbienie. Uważam, że nawet najbardziej zatwardziałe serca, które uczestniczyłyby w tej modlitwie by zmiękły i się nawróciły. Dla mnie jest to uczucie nie do opisania – pewnie dlatego, że byłem na takim wydarzeniu pierwszy raz
(i na pewno nie ostatni!).
Cała oprawa muzyczna była pięknie zorganizowana, chociaż widziałem już gdzieniegdzie opinie, że jak można przerabiać takie utwory na wersje „dyskotekowe”. Nigdy nie lubiłem imprez, byłem może na trzech, ale gdyby taka muzyka tam leciała, to rozważyłbym częstsze wizyty w klubie 😉
Jestem pełen podziwu dla występujących tam artystów. Nie sądziłem, że wracając do domu będę sobie włączał piosenki wielbieniowe śpiewane przez zespół Owca i resztę ekipy. Coś pięknego, anielskie głosy! Mam nadzieję, że cały świat o was usłyszy. A może już usłyszał, tylko ja zostałem z tyłu…

Podczas „gadania” ojciec Szustak powiedział i wytłumaczył bardzo ważne dla mnie słowa, które Anioł wypowiedział do Gedeona – Pójdziesz z taką siłą, jaką masz.
Pierwsza myśl – Boże, ale ja nie mam siły, to z czym mam iść. Sekundę później zacząłem sobie przypominać ile przeszedłem, co już jest za mną i ile tej siły miałem, żeby z Bogiem przejść przez te chwile, aby pojawić się tutaj, w Gliwicach i śpiewać Bogu Chwałę. Uświadomiłem sobie, że w tych wszystkich momentach płaczu, smutku, często obficie podlewanych alkoholem On stał przy mnie i tylko czekał na moje „tak”. Pan dał mi siłę, aby przejść przez rozstanie, przez zostawienie przez przyjaciół, przez sytuacje w domu, a teraz Pan daje mi siłę, aby przejść przez chorobę rodziców. Dam radę, z tą siłą jaką mam, a mam Wielką siłę pochodzącą od Boga, bo to co przeszedłem wymagało olbrzymiej siły. Tak jak później powiedział ojciec Tomasz Nowak. Każdy ma Swoje Kielce – w sensie – każdy ma swoje miejsce nawrócenia, spotkania z Bogiem, dla ojca Nowaka były to Kielce, a dla mnie piwnica, w której Bóg złapał fizycznie moją rękę i faktycznie zmienił, a wręcz wywrócił mi życie do góry nogami.
Ojcowie opowiadali także o tym, że jesteśmy dziećmi Króla po czym usłyszeliśmy wspaniałe wykonanie piosenki – Jesteś królem. Szacun za aranżacje i wspaniały dobór wokalisty. Aż mi głupio, że ani jednego artysty nie kojarzyłem – no może oprócz Pani Agnieszki, bo gdzieś tam mi mignęła kilka razy podczas oglądania Langusty ale już jestem wiernym fanem! 😉
Ojciec Szustak mówił także o tym, gdy Jezus był więziony w „studni” i o tym co mógł tam przeżywać. Opowiadał o uczuciach towarzyszących ludziom w takich życiowych studniach i zachęcał do oddawania Bogu Chwały właśnie w tych najgorszych miejscach. Nie oszukujmy się – kto tak potrafi? Chrystus – okey, ale On potrafi wszystko. Czekając na ukrzyżowanie, czekając na śmierć chwalił Boga i to było sedno wypowiedzi ojca Adama – aby w każdym momencie swojego życia potrafić powiedzieć – Boże, Chwała Ci! Jakie to trudne. To już chyba jeden z najwyższych poziomów wiary. Całkiem niedawno dowiedziałem się o chorobie mojej mamy. Odmówiłem już wcześniej Nowennę Pompejańską w intencji zdrowia dla niej i jakoś wiem, że wszystko będzie dobrze, bo Maryja zawsze mnie wysłuchała, jednak został jakiś strach. Nie wyobrażam sobie wychwalać Boga w chorobie i cierpieniu. Gdybym ja był w takiej sytuacji pewnie byłoby to łatwiejsze, ale mnie bardziej boli smutek drugiej osoby niż mnie. Zastnawiałem się wtedy, co by było jeśli coś pójdzie na tak. Okaże się, że choroba jest poważniejsza, że nie będzie szans. Nie będę umiał w tym chwalić Boga, nie oszukuję się, na pewno nie będę potrafił, ale przynajmniej będę wiedział do czego powinienem zmierzać. Pan Bóg przez całe nasze życie przygotowuje nas do wieczności. Tu, na ziemi, mamy się wyzbyć tego co nam zawadza. Grzechu, lęku, strachu, pychy. Mamy w największych bagienkach swojego życia umieć znaleźć i przylgnąć do Boga, a wtedy – nie koniecznie będzie dobrze – ale Pan da nam siłę, aby przez to wszystko przejść. Tak jak pisała św. Siostra Faustyna:

Dziś odwiedził mnie Pan i powiedział: córko Moja, nie lękaj się tego, co przyjdzie na ciebie, nie dam ci ponad siły, znasz potęgę łaski Mojej, niech to wystarcza.
Dał mi Pan po tych słowach głębsze zrozumienie w działaniu Swej łaski. (Dz 1491) (źródło)

Tak więc, czy się uniosłem? Aż do nieba.
Czy coś się we mnie zmieniło? Nie, tylko przypomniałem sobie, że jestem synem Króla oraz, że mam wielką siłę i ona mi wystarczy, by zwyciężyć świat, a Pan Bóg będzie obok mnie w każdej sytuacji i w każdym miejscu, w którym się znajdę.

Jeżeli będziecie mieli kiedyś okazję uczestniczyć w takim wydarzeniu, to się nie wahajcie i możecie mi dawać znać, jeżeli znacie jakieś inne tego typu wydarzenia! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *