Gdy w środę popielcową poszedłem do kościoła, to tak w sumie nie byłem do końca pewny co tam robię.
Czułem się zagubiony, przygnębiony, a do tego wracając z posypania głowy popiołem ktoś stanął na moim miejscu, przez co musiałem stać w bardzo niekomfortowej pozycji z dala od ściany, która mnie podtrzymywała… Teraz pewnie posypią się gromy – jak można podpierać filar! No to od początku.
W naszych kręgach kulturowych utarło się, że Wielki Post jest zachętą do pokuty i nawrócenia. Czasem powrotu do Boga, wyjścia z grzechu i głębszej refleksji nad życiem. Bardzo się cieszę, że kościół wymyślił taki okres i dodał go do kalendarza, bo dla wielu z nas te 40 dni jest jedynym czasem, w którym na dłuższą chwilę pomyślimy o naszym nawróceniu.
Nie ma co się oszukiwać i chyba nikogo nie urażę jeżeli śmiało stwierdzę, że o naszych postanowieniach zapomnimy tuż po, lub jeszcze przed pierwszym kawałkiem świątecznego mazurka. Większość naszych dobrych uczynków odłożymy do grudnia, aby to w chwale i zadumie wypełniać je przez adwent. Można tu postawić taką tezę, że Katolicy są dobrymi i przykładnymi naśladowcami Chrystusa mniej więcej 10 tygodni czyli przez 1/5 roku. Oczywiście nie mam tutaj na myśli wszystkich, ale jeżeli w tym momencie się na mnie pogniewałaś/eś to prawdopodobnie piszę właśnie o Tobie, bo brak Ci pokory, w którą każdy z nas powinien być przyodziany na co dzień.
Początek roku zapowiadał się na prawdę dobrze. Już w sylwestra podjąłem pewne postanowienia/zobowiązania, których chciałem się trzymać przez 365, a nie 60 dni. Nie minął miesiąc i przydarzyła się pierwsza katastrofa. Tuż przed wyjazdem na Uniesionych poczułem dziwne uczucie w… zębie. Myślałem, to nic takiego, pewnie odpadł kamień, czy coś podobnego, ale ząb zaczął się dziwnie zachowywać. Diagnoza? W sumie, to nie było diagnozy, pani dentystka po prostu mi wyciągnęła moją.. .DWÓJKĘ. Jak tu żyć bez przedniego zęba, który się złamał w pionie? Ciężko, ale nie będę przecież się o tym rozpisywał.
W między czasie moi rodzice jakby się zmówili i oboje odwiedzili onkologa. Diagnoza? W obu przypadkach najgorsza.
Badania, zabiegi, nerwówka. Czasem miałem wrażenie, że poddali się zanim zaczęły spływać wyniki, a w tym wszystkim Ja. Jedynak, zastanawiający się jak połączyć pracę, wożenie rodziców po lekarzach, obowiązki domowe i ewentualnie jakiś obiad na szybko. Całe szczęście w przypadku taty choroba została wykluczona po wnikliwych badaniach, tak w przypadku mamy czekamy nadal na wyniki zabiegu (swoją drogą będę wdzięczny za każdą modlitwę w jej intencji, więc jeśli macie wolną minutkę, będę wdzięczny).
W takiej atmosferze wolno dochodziłem do środy popielcowej, gdzie słowo „wolno” jest lekkim niedopowiedzeniem. Ni stąd, ni zowąd moje kolano stwierdziło, że warto się odezwać. Ortopeda, prześwietlenia, orteza, kule. Nie dostałem całej popielcowej mszy. Brak podtrzymującego filaru był zbyt odczuwalny dla spuchniętego kolana.
W takim nastroju wchodziłem w Wielki Post. Bez spowiedzi, bez jakichkolwiek postanowień ale za to z dużym zwątpieniem. Dlaczego Pan Bóg na to pozwala? Mówiłem Mu, że ten rok jest mój, że w końcu będzie dobrze, a wszystko co złe zostawiłem w 2024. Jak to się mówi – chcesz rozbawić Pana Boga? Opowiedz mu o swoich planach.
Zwątpiłem. Wydarzyło się tak wiele nagłych, niespodziewanych rzeczy, że zacząłem wątpić. Niby była modlitwa, msza, ale jakaś taka pusta. Zaczęły wracać stare demony, sytuacje, które miałem nadzieję już wyjaśniłem, słowa, których padło za dużo lub za mało. Tak jakby ktoś chciał, żebym sobie przypomniał o dniach dawno minionych.
Im bardziej czułem, że się oddalam od Boga tym bardziej się zmuszałem do modlitwy. Kilka dni temu sięgnąłem po Pismo święte. Pierwszy raz od dłuższego czasu. Przeczytałem któryś z listów, czy dzieje apostolskie. Później próbowałem wczytać się w Mękę Pańską, ale jakoś mi to nie szło.
Co w takim razie mogłoby mi poprawić humor? Apokalipsa! Przewertowałem do któreś strony i zrozumiałem.
„Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc gorliwy i nawróć się!Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną.Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie.”
Ap 3:19-21
Może w życiu chodzi o to, żeby nie poczuć się zbyt pewnie. Chcielibyśmy mieć dom z basenem i nielimitowane bezkaloryczne ptasie mleczko. Rodzinę, przyjaciół i żyć w zdrowiu przez 86 lat w międzyczasie dwa razy oblatując ziemię biznes klasą. Może to by nas zniszczyło i nie doprowadziło do zbawienia, a to przecież o nie chodzi w naszej życiowej wędrówce. Czasem krzyczymy do Boga mówiąc mu, że dlaczego nam zabrał zdrowie, dlaczego wyrwał mi zęba. Może On ma w tym jakiś Swój plan, a może i nie ma i to tylko losowy przypadek (nie ma przypadków, za dużo ich miałem). Nie ogarniemy Bożych zamysłów. On tych, których kocha karci i ćwiczy. Ja niestety oblałem, bo zwątpiłem i musiał mi przypomnieć. Współczuje mojemu Aniołowi Stróżowi. Ile on się musi ze mną użerać…
Bracie i siostro w Chrystusie chcę Ci coś powiedzieć.
Jeżeli wątpisz, to On nie da Ci zwątpić. Tak będzie Tobą kierował, aż zrozumiesz, ze On jest i Cię kocha i sprawdza czy nie rzucasz słów na wiatr mówiąc – niech będzie wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi. Ciesz się, gdy Bóg zsyła Ci coś, co nie jest po Twojej myśli, bo pewnie za kilka lat za to podziękujesz. Przypomnij sobie ile razy czegoś bardzo chciałeś i stało się odwrotnie. Przypomnij sobie złość i uczucia towarzyszące temu wydarzeniu, a teraz z perspektywy lat spójrz jak Cię to ukształtowało. Sam mam kilka, lub i kilkanaście takich sytuacji, które wydawały się końcem, a z perspektywy czasu były początkiem świata.
W całych tych zawirowaniach wczoraj dotarłem na spowiedź. Ksiądz zadał mi bardzo dobre pytanie z którego wywiązała się między nami ciekawa dyskusja.
Co chciałbyś w sobie naprawić?
Wszystko po trochu.
Nie. Błąd. Wybierz jeden grzech i spróbuj go od siebie odsunąć. Nie da się zmienić świata, ale da się zmienić ten kawałek wokół siebie, małymi krokami. Weź sobie któryś z grzechów i za miesiąc, dwa przyjdź już bez niego i tak będziemy robić z każdym, do skutku.
Cóż, przede mną pół roku bez zęba na przedzie i zbieranie dość dużych pieniędzy na implant, a także miesiąc bez… jednego grzechu. Zacznę od czegoś prostego. Tak więc żegnaj Grecjo i Italio, ale za to witaj Panie Boże. Dobrze Cię znowu czuć obok siebie.
Niech ten okres Wielkiego Postu będzie dla was zwykłym czasem bycia uczniem Jezusa na pełen etat, a nie na 1/5 😉
Bóg nie potrzebuje Cię sprawdzać. On wie o Tobie wszystko. Raczej odwrotnie jest – pragnie byś Ty Jemu zaufał. On jest przy Tobie w tym wszystkim, co przeżywasz.