Jakie jest Twoje prawdziwe imię?

Sylwestrową noc przebojów zacząłem w łóżku o 19. i jakby nie obudziły mnie strzelające fajerwerki witające Nowy Rok, pewnie spałbym do rana.
Zabieram się do tego posta od kilku dni, jednak tak jak nigdy nie potrafię nic z siebie wykrzesać. Dałem sobie trochę przerwy i na pewnej katolickiej stronie znów wyskoczył mi ten cytat, który podałem Wam w moim pierwszym poście. Oczywiście go zignorowałem, uważając za przypadek. Dziś migną mi on na niemal wszystkich portalach społecznościowych i zrozumiałem, że Bóg przerwał mój kryzys twórczy.
Gdy zaczynałem pisać miałem całkiem inny pomysł, całkiem inny cytat, którym chciałem się zająć ale gdy po dwóch zdaniach literki zaczęły układać się w niezrozumiałą (nawet dla mnie) całość postanowiłem skończyć na dziś, nie widziałem sensu pisać bez żadnego natchnienia.
No i miałem rację, bo natchnienie przyszło po przeczytaniu dzisiejszej Ewangelii.

„Jan stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: «Oto Baranek Boży». Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś, odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?» Oni powiedzieli do Niego: «Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?» Odpowiedział im: «Chodźcie, a zobaczycie». Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej. Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: «Znaleźliśmy Mesjasza» – to znaczy: Chrystusa. I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus, wejrzawszy na niego, powiedział: «Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazywał się Kefas» – to znaczy: Piotr.”

(J 1, 35-42)

Kim jestem? Jak mam na imię? Które z tych trzech moich imion jest tym poprawnym?
Wszystkie, ponieważ przeszedłem drogę każdego mojego imiennika.
Jako dziecko zawsze broniłem słabszych od siebie, podobnie jak teraz. Nie byłem zbyt lubiany, często odtrącany za mój biedny ubiór, lekką nadwagę i nieśmiałość. Mimo to stawałem w obronie tych, którym inni dokuczali, przez co przejąłem ich bóle na siebie. Właśnie to znaczy moje pierwsze imię – Aleksander.
Przyszedł czas technikum. Stopniowo przez nowe towarzystwo zacząłem odchodzić od wiary, śmiać się z niej, wyszydzać. Religię w szkole traktowałem jedynie jako podniesienie średniej oceny. Kościół był mi daleki ale Bóg co gorsza gorzej. Pierwszy alkohol, pierwszy papieros – typowy wiek dojrzewania. Jednak stosunek do wiary i ludzi wierzących trwał we mnie przez wiele lat. Wyśmiewanie wiary innych ludzi, a nawet jednych z bliższych mojego serca wiele razy prowadziło do kłótni – często bardzo przykrych i niektóre pamiętam do dziś. Także musiałem przejść drogę Szawła, aby móc zyskać drugie imię – Paweł.
Dochodzimy w reszcie do dnia dzisiejszego, kiedy zrozumiałem moje ostatnie imię.
Nie wiedząc dlaczego ale odkąd pamiętam, zawsze chciałem nazywać się Łukasz. Przed bierzmowaniem, gdy mogłem to imię przyjąć, rodzice wiele razy pytali się mnie, czy na pewno? Jesteś pewien? Może Marek? Może Piotr? Ciągle trwałem przy Łukaszu, odkąd pamiętam.
Św. Łukasz z zawodu był lekarzem. Fakt, zawsze chciałem nim zostać ale jestem słaby z biologii i chemii ale czy lekarz musi leczyć z chorób? Czy może lekarz może także leczyć dusze innych? Myślę, że właśnie o to w tym wszystkim chodzi. W czasach technikum prowadziłem bloga, na który wiele osób mi wysyłało meile z opisami swoich żyć, problemów, szukali u mnie pomocy. Uleczyłem wiele z ich serc, przez co są dziś szczęśliwi.
Mam nadzieję, że swoje też kiedyś uleczę ale to na pewno nie sam. Cieszy mnie fakt, że znaczenie moich imion uświadamia mi tylko, że będę dobrym mężem i ojcem, co napawa mnie lekką radością.

Czytając o znaczeniach wszystkich moich imion zrozumiałem, że przeszedłem przez każde z nich. Pytanie tylko, którym pozostanę?
A Wy jakie macie imiona?

Przestań Kłamać!

https://pl.freepik.com/darmowe-zdjecie/zblizenie-ujecie-jezusa-chrystusa-wyciagajacego-reke-o-pomoc_17245226.htm

Adwent nieuchronnie zbliża się do końca, co nie oznacza, że kończymy także czas oczekiwania na powtórne przyjście Pana Jezusa. Po świątecznym obiedzie, sprzątaniu, sylwestrze i nowym roku dalej będziemy trwać w oczekiwaniu. Chciałbym, żeby adwent trwał w naszych sercach cały rok, bo przecież nigdy nie wiemy, kiedy Pan przyjdzie. Co jeśli akurat przybędzie wtedy, kiedy nie będziemy na to gotowi?
– Puk, puk.
– Kto tam?
– Jezus.
– Serio, dzisiaj? Ale mam brudne okna, kurz na półkach, nieumyte naczynia…
– No trudno, miałeś się mnie spodziewać, mówiłem, że przyjdę.
– Tak ale akurat dzisiaj… Wiesz co? Przyjdź jutro! Będzie wszystko wysprzątane!

Czasem właśnie tak sobie wyobrażam moją rozmowę z Panem Jezusem, gdyby to właśnie dzisiaj przyszedł.

Okres adwentowy za dzieciaka miał dla mnie bardziej znaczenie fizyczne niż mistyczne. Uwielbiałem chodzić na roraty, słuchać kazań, zbierać obrazki – jak to pewnie w każdej parafii. Z wiekiem, mimo iż oddalałem się coraz bardziej od Pana Boga, w adwencie zawsze ta chęć powrotu wracała. Czasem nawet poszedłem na roraty, jednak nie traktowałem ich jako zabawę, tylko zaczynałem rozumieć misterium tego czasu. W tym roku powiedziałem sobie i Bogu, zaraz po tym jak przyjechał buldożerem i rozwalił cały mój dom, że wracam! Chcę wrócić do Ciebie i wierzę, że mi w tym pomożesz.
Zaczęło się niewinnie, ponieważ odczułem, że pierwszą sprawą, którą Jezus chce, abym się zajął było przestanie kłamać.
Proste co nie?
Też tak myślałem. W sercu zaśmiałem się i pomyślałem – No spoko, skoro mam się zbliżyć do Ciebie to myślałem, że zaczniemy od jakiś trudniejszych spraw, a mam po prostu przestać kłamać? W tym tempie to życia mi nie starczy, żeby to wszystko poukładać. Myślałem, że najpierw przestanę pić, palić i całą resztę złych rzeczy, które czasem zdarza mi się robić, a Ty mi mówisz – przestań kłamać?

Na pierwszą próbę nie musiałem długo czekać, dosłownie kilkanaście minut. Mama zadała mi proste pytanie.
Piłeś?
Nie. No i oczywiście skłamałem, nie mam zamiaru się usprawiedliwiać ale był piątek, 20. Wszystko jest dla ludzi. Mama dobrze wiedząc, że miałem spore problemy z alkoholem zawsze się mnie o to pyta, przez co czasem mam ochotę wrócić do nałogu, jednak wiem, że ona po prostu się o mnie troszczy i nie chce, żebym znów w to wpadł.
Więc skłamałem, kilkanaście minut po usłyszeniu w sobie – NAJPIERW PRZESTAŃ KŁAMAĆ. Na moje kłamstwo mama odpowiedziała z radością – To ubieraj się skoczymy do sklepu, bo potrzebuje kilka produktów. Nie będę pisał, co zrobiłem ale można się domyśleć.
Po powrocie do domu usiadłem i pomyślałem – Ale z Ciebie idiota. Po czym znowu poczułem w sobie słowa – przestań kłamać!
Jak to mam w zwyczaju popłakałem się jak dziecko. Jeszcze godzinę temu pomyślałem sobie, że Bóg chce ze mną na spokojnie, tak, żebym wszystko sobie poukładał, od najmniejszych grzeszków do wielkich grzechów, a tu nagle się okazało, że na dzień dobry wrzuca mnie na głęboką wodę! Dotarło do mnie, że moim kłamstwem mogłem spowodować wiele przykrych i złych rzeczy. Wstydzę się tego ale wiem, że już taka sytuacja nigdy się nie powtórzy. Zawsze potrzebowałem bodźca do zmian, myślę, że ta sytuacja mi wybije z głowy takie zwykłe małe, proste kłamstwa.

Może i to dla was będzie jakąś nauką. Ja mój etap nawracania zaczynam od bardzo trudnej sprawy. Pan Jezus wrzucił mnie do małej kałuży i każe mi płynąć – jednak dla mnie ta kałuża wydaje się nieskończonym morzem. Kłamstwa potrafią zranić naszych przyjaciół, osobę, na której nam najbardziej zależy, rodzinę i co najważniejsze – nas samych. Gdy przypominam sobie ile osób okłamałem, nawet jakimiś drobnymi bezsensownymi kłamstewkami robi mi się bardzo przykro. Najbardziej ubolewam nad kilkoma kłamstwami mojej najbliższej osoby, z nimi pewnie będę się męczył do końca życia. „Niewinne kłamstwo” nie raz popsuło mi relacje z drugim człowiekiem – tej jednej najbardziej żałuje.
Został nam tydzień do świąt, jeszcze na pewno się tu zobaczymy ale mam dla was propozycję. Przez najbliższy tydzień spróbujcie nie kłamać, choćby wiązałoby to się z przykrymi doświadczeniami. Tylko prawda nas wyzwoli, dlatego przestańcie kłamać!